Pamiętam, gdy pierwszy raz obejrzałam ten serial i byłam tak zdruzgotana jego zakończeniem, ze jeszcze dlugo nie mogłam się po nim otrząsnąć. Sama scena w stołówce, jak wszystkie bohaterki stają na stole w ramach solidarności z Rudą - złoto. Czuło się to napięcie. Ale scena rozpaczy Taystee po śmierci Poussey... gdybym miała napisać, która scena filmowa/serialowa najbardziej mną wstrząsnęła, to ta byłaby nr 1, później scena finałowa w Zielonej Mili, na śmierci Zgredka w przedostatniej częsci Pottera kończąc.
Coś mnie jeszcze poruszyło, to jak latynoski złapały w poprzednim odcinku Suzanne, która wpadła w szał i obijała twarz Kukudio... Zdecydowanie sezon 4 jest rewelacyjnym wstępem do coraz trudniejszych odcinków w kolejnych sezonach.