Czy tylko ja zauważylem, że facet był aktorskim odpowiednikiem grunge? Zaczynając od stylówy, dorastania (życie w jakiejś dziurze w Winsconsin) po tragiczną śmierć.
Wiesz, każdy może mieć inne skojarzenia, ale według mnie jest coś na rzeczy. Pochodzenie, ten styl małomiasteczkowego białasa i w końcu typowo grunge'owa śmierć.
Najpierw stwierdzasz że " facet był aktorskim odpowiednikiem grunge", a później, że jest coś na rzeczy (w Twoim porównaniu). Spoko, jak chcesz se tak dorabiać filozofię. Protestuję może, bo Chrisa jakoś lubiłem, a grunge nie znoszę. Dla mnie równie dobrze Chris może być odpowiednikiem porno-grind albo hard-core (wciąż mówię o muzyce, hehe).