To powinien być raczej dramat, a nie thiller. Emocje jak na grzybach. Największym problemem tego filmu jest to, że autor chciał żeby jego film miał głębie i bardzo mocno szedł w tym kierunku. Tak mocno, że aż wyszło mu dno.
Z góry przepraszam za plagiat tych "grzybów" do mojego oddzielnego komentarza.... użyłem także słowa "dramat", niemniej szczęśliwie umknęło mi słowo "dno". -)
Przeczytałam chyba całe forum, bo stwierdziłam, że być może czegoś nie dostrzegłam lub nie zrozumiałam i dlatego film wydaje mi się słaby, ale nie. Czytanie interpretacji i przemyśleń innych widzów niczego nie zmieniło. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się męczyłam na filmie.
Od razu przyznaję, że filmik chciałem "zaliczyć" tylko dla Amy Adams, którą ogólnie lubię, choćby dlatego, iż jest dokładnie o miesiąc starsza ode mnie;-) Włączyłem toto wczorajszym spokojnym, niedzielnym wieczorem. Otrzymałem wersję z byczymi japońskimi czy chińskimi znaczkami na dole. Na szczęście miałem drugą wersję w zanadrzu i w ten sposób dowiedziałem się, czego się po tym czymś spodziewać oraz dlaczego film ma tak wiele niepochlebnych opinii. W tej wersji na samym początku na ekran wpłynęły jakieś tłuste, gołe babska, jedna grubsza od drugiej prezentujące monstrualne, zwisające fałdy tłuszczu pląsających kobiecych potworów. Tego w dalekowschodniej wersji nie było, widać cenzura tam nie pozwoliła, a przecież nie mówimy o wersji dla Koreańczyków z Północy. Potem przeleciałem na przewijaniu ze dwie minuty i tyle, toteż nie będę filmu oceniał. Trafiłem jeszcze na scenkę, jak Amy leży naga od tyłu z jakimś gachem w łóżku i trzeba przyznać, że jak na swój wiek to figurę ma niesamowitą.
Jeśli film każdy może sobie zinterpretować skolko ugodno, jak tam uważa, to znaczy, że coś z nim nie tego-tego, bo ja też, a właściwie każdy może zatrudnić znaną aktorkę, nakręcić zakręcony film, np. jak to warzywniarka zastanawia się nad wyższością pomidora nad ogórkiem i rzucić do widzów: a teraz sobie interpretujcie! Dziękuję za uwagę.
Co ma na celu dzielenie się na tym forum wrażeniami z przewijania filmu? Nawet nie wiesz czyją dupe widziałeś...
Ależ cięta riposta. Ośmieszaj się dalej.
A jak ktoś chce zobaczyć nagą Amy Adams to polecam film The Master. Niestety, tam obrazy nie są już tak miłe dla oka.
Zgadzam się w całej rozciągłości z założycielem tematu. Musiałbym się naprawdę postarać, żeby przypomnieć sobie film gorszy od tego. Prawie 2h czekania aż coś się stanie i stało się..napisy. Gdyby nie muzyka to dałbym z czystym sumieniem 1 a potem zapomniał o tej tandecie(co i tak planuję zrobić zaraz po napisaniu tego komentarza).
Gdy byłem mały, grzyby, a zwłaszcza kurki można było we wsi, skąd pochodzę zbierać wiadrami. Jagód i poziomek też nie brakowało, a i lisy były. Gdybym teraz znalazł jakiegoś choćby prawdziwka to też emocji by mi nie brakowało:-)
Film jest bardzo mocno nacechowany emocjami, wręcz trzeba się czasem z nich świadomie wybijać, by zacząć logicznie analizować tę historię i wybory bohaterów. Nie jest to film, który zrozumiesz przeglądając w międzyczasie socjale... Jest to trudne kino, nie dziwię więc że większości się nie podoba. Ja potrzebowałem drugiego seansu żeby zrozumieć główny wątek, a i tak wszystkich niuansów nie wychwyciłem. W mojej ocenie film jest dobrym sprawdzianem dla nas samych jak jesteśmy uważni i jak rozumiemy emocje oraz jak one wpływają na odbieranie przez nas tego co się dzieje...
Chyba oglądaliśmy dwa różne filmy. Trudnym i emocjonując filmem to jest Wybór Zofii lub Zielona Mila, a nie ten gniot.
Są różne rodzaje emocji... Zielona mila jest bardzo duchowa, nie powiedziałbym że jest trudna w przekazie. Wyboru Zofii niestety nie widziałem, więc się nie wypowiem.
Są różne emocje, są różne odczucia, są różne kanony etc etc etc.
ale też są uniwersalne. I o to się wszystko rozbija. Gdyby nie było rzeczy uniwersalnych to by nie istniały Oskary, Złote Globy i tym podobne nagrody.
Film taki jak ten który trafia do kin na całym świecie powinien być bardziej uniwersalny (zakładając że ma jakąś glebie).
Może odebrałeś go bardziej ad persona niż się powinno (bo do filmów trzeba mieć dystans), ale ja i tak nie zmienię zdania, że ten film stara się być emocjonalny na sile, a gra aktorska Adams polega na dramatycznym zdejmowaniu okularów.
I tutaj właśnie zaczyna się sztuka, gdy wychodzimy poza granice uniwersalności. Tutaj zaczyna się unikalność. Rozumiem też, że fajnie jest wszystko mieć posegregowane w życiu w szufladki albo żeby każdy dostał z przydziału uniwersalny "półkotapczan". Człowiek nie musi się tyle zastanawiać. Kwestia wyznawanych wartości. Dla Ciebie ten film to sekwencja głupich gestów, dla mnie - historia emocjonalnej przemiany. Nie śmiałbym nawet namawiać Cię do zmiany zdania, bo to jest twoje zdanie i bardzo dobrze. Jedynie zaznaczam fakt, że piękne jest to że możemy się spotkać i porozmawiać o naszych światach, spróbować zrozumieć tę odmienną optykę...
Wesołych świąt! ;-)
Jedyne dno,jakie tu widać, to w Twoim koszyczku z grzybami:) Tak to bywa , gdy się chodzi na kino według metryczki ze zwiastuna . Mówili, że tu thriller będzie, oszukisty chamy jedne.