To samo z Genisys i Byung-hun Lee. Do prawdy ale jak Robert Patrick w T2 tylko spojrzał to na potęgę wzbudzał strach z respektem a tych dwóch powyższych? Z całym szacunkiem do nich ale zero emocji - nie nadają się kompletnie moim zdaniem na te role terminatorów. Wczoraj oglądałem kolejne zdjęcia z nowej powstającej części terminatora i niestety już wiem, że to będzie kolejna PORAŻKA w stylu Genisys bądź Buntu Maszyn, (Ocalenie jakoś się tam próbuje bronić).
Poza tym to samo z Jason Clarke i Nickiem Stahl jako John Connor - tak wyglądają przywódcy? Żeby nie było ze tylko krytykuje bardzo lubie Nicka Stahl za role Zabić drania z 2001r.
Ciekawe jakby wypadł Mickey Rourke jako przeciwnik Schwarzeneggera w tej, nowej części. W ciekawostkach pisze, że był jednym z kandydatów, co ciekawe. W sumie, z tą jego twarzą. Dodatkowo u Rourke czuć pewną solidność, której brak jakimś nowym, młodym twarzyczkom. Coś jak u Roberta Patricka. Solidność i dziwność.
Jeszcze oficjalnego info nie ma ale coś czuje, że Diego Boneta (już widnieje w obsadzie) będzie nowym Johnem Connor, obym się mylił bo to następna porażka.
Będzie bratem głównej bohaterki czyli Dani Ramos.
Moim zdaniem postać Connora w T3 była świetnie wymyślona,bardziej realna niż wcześniej bardziej ludzka. Było to bardzo realne że John się podłamał znając swoją przyszłość,niosąc brzemię.
Co ty masz z tym feminizmem jakieś kompleksy bo żadna ci nie dała? Pod każdym postem o to się czepiasz... W underworld też feminizm? W resident evil też? Weź ogarnij
To samo myśle. Przeciwnik terminatora i connorow był tylko jeden . Jason patrick. Reszta to śmiech. Szczególnie ta baba w jakiejś kontynuacji.
My to wiemy ale twórcy chyba gdzieś bładzą w lesie i nadal z niego nie mogą wyjść.
A ten John Connor z terminator genisys - klaun, blazen z bliznami. Zero męskości.
Dokładnie Robert Patrick musiał to coś , takie chłodne stalowe spojrzenie które samo w sobie sprawiało że można było odnieść wrażenie że to naorawde maszyna , Najlepszy t-1000 i najlepszy czarny charakter w całej serii.
Patrickowi zaproponowano rolę w Genisys, ale ją odrzucił - powiedział, że do roli szybkiego Terminatora z płynnego metalu jest już za stary. Patrick pojawia się w Genysis w roli cameo w scenie w szpitalu. W Genisys do roli T-1000 IMO i tak dokonano dobrego wyboru - Lee Byung-hun jako T-1000 gra totalnym chłodem, jakimkolwiek brakiem emocji i niewzruszeniem niezależnie od jakichkolwiek okoliczności. Niezłą robotę wykonała także Emilia Clarke - zobaczycie że oryginał czyli Linda Hamilton w Dark Fate wypadnie dużo gorzej od pani Clarke, po zwiastunach mam wrażenie że Hamilton przeszarżowała i wpada w autoparodie. O reszcie obsady Genisys szkoda pisać, casting robiony młotkiem, na zasadzie który aktor aktualnie jest na tropie - tego weźmiemy do roli. Furlog też cudów w Dark Fate nie pokaże, raz że pojawi się na pięć minut, może nawet mniej, dwa że Johna Connora grał prawie 30 lat temu. Przez ten okres czasu niezbyt dobrze zapisał się w historii kinematografii. Najlepszym dorosłym Connorem był Christian Bale w genialnym zresztą Ocaleniu. Jeżeli ta seria po Dark Fate będzie miała jeszcze jakąś przyszłość, przyszli twórcy powinni raz - w roli Johna Connora zaprzęgnąć na stałe Christiana Bale - nie znam nikogo innego kto mógłby zagrać tę rolę lepiej, dwa skończyć z wtórnością fabuły - Dark Fate znowu wałkuje opowieść o cofaniu się w czasie i ratowaniu tego co ma uratować resztę. Pod tym względem znowu - Ocalenie było kamieniem milowym dla Terminatora. Niestety drugi Kyle Rise - znakomity Anton Yelchin już nie zagra. Poza tym lista potencjalnych grzechów Dark Fate jest jeszcze dłuższa.
Aż dziwne, że młody Anton Yelchin załapał o co chodzi w postaci Kyle'a a taki Jai Courtney raczej nie.
Wina tego, kto kompletował obsadę Genisys. Jak powiedziałem - film obsadzany młotkiem. O ile Emilia Clarke jako młodziutka Sara Connorówna dała radę i to bardzo o tyle reszta to wypadek przy pracy. Źle dobrany John Connor. Tragicznie dobrany Kyle Rise. Nieodżałowany Yelchin był człowiekiem utalentowanym, tragiczny wypadek pozbawił świat wyśmienitego aktora. McG wiedział co robi obsadzając takiego artystę w roli Risea w Ocaleniu. Jai Curtney trafił do obsady Genisys na zasadzie chwilowej popularności aktora - do roli Kyle Rise nie pasował nawet fizycznie - poza tym jest beznadziejnym aktorem, który nawet nie nadaje się do ról twardzieli ( vide Die Hard 6 - tam też zresztą nie pasował także z wyglądu, syna McLane w pierwotnym zamyśle miał zagrać McAvoy ) rewelacyjnie zagrał natomiast Boomeranga.
Spoko, tak czy siak wolałbym nie wiedzieć, że kolejna klasyczna seria została wydojona do granic możliwości.
Masz rację. Ch.Bale to świetny aktor i idealnie nadawał się na dorosłego Johna Connora.Nie rozumiem decyzji o ciągłych zmianach w obsadzie tej roli.Mam wrażenie, że cała seria idzie w dół.
Mało tego Robert Patrick to najlepszy terminator. Dużo lepiej wypadł niż Arnold. Arnold nie grał, nie umiał. Poprostu był drewniany i to z tą rolą się spasowało. Miał pozatym dobre warunki fizyczne. Robert Patrick grał a właściwie stał się maszyną. Niesamowita kreacja ruchu, stylu mówienia i wzroku. Pomimo szczupłej, wręcz chudej sylwetki czy ktoś śmie powiedzieć że T1000 był piz dowaty? No właśnie...
To prawda, Schwarzenegger idealnie się nadawał - bo aktor z niego jest drewniany, taki urok. Natomiast Patrick to było mistrzostwo, do tej pory pamiętam większość z jego ruchów, mimiki. Nigdy później się już to nie udało w całej serii, bardzo szkoda.
Arnold miał zagrać maszynę z metalowego szkieletu. Zagrał dobrze w T1 i T2 patrząc na sposób poruszania się modeli T-800 bez tkanki organicznej. W T6 w wielu miejscach Arnold w ogóle nie przypomina terminatora. Rozumiem, że mógł się wiele nauczyć obserwując przez tyle lat ludzi, ale fizyki nie przeskoczysz. Natomiast model T-1000 mógł mieć tę elastyczność w ruchach, w końcu nie posiadał twardego szkieletu. Patricka nikt w następnych terminatorach nie przebił. I raczej nie przebije.
Robert to miał spojrzenie psychopatycznej maszyny.
Co do T ijuana 1000 ma spojrzenie psa Pluto , co do koreańca to mam to w D i według mnie film się nie mieści w kanonie i jest parodią , a ja myślałem że T3 to parodia.
Powodzenia w czytaniu... Skoro nie masz zamiaru oglądać to wyjdź wylewac swój jad gdzie indziej. Szkoda miejsca w kinie na twoje dupsko
Seria Terminator, wiele by pisać ale:
1 świetna ale już zbyt wiekowa
2 Genialna!!
3 Dobra
T:Ocalenie- bardzo dobra, mocno militarna
T:Genisys- to jakieś nieporozumienie choć idea nowego Terminatora-hybrydy i charyzmatyczny John Connor dobre
Bardziej czekam na poważną militarną kontynuację serii niż te dziwne alternatywne wersje
O stary nic dodac nic ujać. dodaj tylko jeszcze Dark Fate do nieporozumienia w dniu dzisiejszym jak to ogladałem umarła seria Terminator.
To ci powiem podczas seansu się mile zdziwisz. Nowy zły terminator jest... Musisz sam to zobaczyć czuć, że stwarza zagrożenie i to nie małe
No i tu jest właśnie dylemat. Czy iść do kina na trzeźwo i śmiać się z tej żenady czy nafurać się jak kolumbijski gang przed akcją i dać 10.
Z takim nastawieniem to wiesz co... Zwiastuny nie oddają niczego nawet procenta klimatu tego filmu i wkurza mnie fakt, że większość nie widziała filmu a pierdzieli sceptyczne głupoty. Ja wybiorę się jeszcze z dwa razy do kina na pewno
Nastawienie miałem neutralne. Poszedłem na trzeźwo. Teraz żałuję. To nie jest tak naprawdę film, to jest zlepek scen. Może materiału było na tyle, że montażyści dwoili się i troili, bo deadline się zbliżał. Całość wyszła crapowo, takie oceny jak 10 sztucznie podbijają słabą ocenę filmu i wprowadzają innych w błąd, na szczęście z każdym się wykłócasz, co sprawia, że nikt tego nie traktuje poważnie. Fabuła jest skrojona na kolanie, dialogi może i byłyby ok, gdyby aktorzy z jakimkolwiek przekonaniem je wypowiadali. Wszystko po prostu "się dzieje". Bez ładu i składu, pojawia się i jest, jak w jakiejś reklamie, kiedy kobieta mówi, że boli ją głowa, a jej koleżanka na to, że przypadkiem ma przy sobie 2 opakowania leków na migrenę, więc może jej 1 oddać. Efekty są kiepskie, a tzw. "momentum moves" są do niczego. Film liczy na to, że przejedzie na samych nawiązaniach z poprzednich części od pierwszej do ostatniej minuty, z tym że to nie działa. Ale zgodzę się z Tobą, zwiastuny nie oddają nawet procenta klimatu filmu. Tylko dlatego, że 1% z 0 to nadal 0.
Tyle, że to nie wina Luny, jak piszą niektórzy, bo Ghost Riderem był niezłym. Taki scenariusz mu dali, więcej zrobić już nie mógł.
Ten film to jest ogólnie takie trochę deja vu T2. Niemniej całość to jest totalny combo-mix wszystkich poprzednich 5 części. Każdy fan uniwersum terminatora w mig wychwyci jakie fragmenty są zerżnięte z części 3-5 a jakie swoistym puszczeniem oka i nawiązaniem do 1-2.
tak na szybko:
Grace = Marcus
Rev9 = luźne nawiązanie do TX
"Carl" = "Papcio"
Najlepsze nawiązanie i puszczenie oczka jest na samym początku filmu ;)
Ten film to dno i jak już przemyślałem go sobie po obejrzeniu to mam ochotę obniżyć ocenę.
Schrzanili film jako kontynuację T2 po całości. Film jest powiela stary schemat i nie dodaje nic nowego, nie ma zwrotów akcji, wymienili bez potrzeby Skynet na Legion, ma masę błędów logicznych (niby Skynetu nie ma a terminatory się pojawiają nie wiadomo skąd ani po co) i wiele innych rzeczy które wymieniłem w innym temacie. Przyznam jednak że efekty były ładne a aktorzy (starzy i nowi) zrobili co mogli, tak więc niech będzie uczciwe 3/10.
Heh, czyli jednak poszedłeś ścieżką taką jak ja i ogarnąłeś torrenta? I git. Przynajmniej jako stary fan serii wiesz już z czym to się je.
Czytam wątki, widzę wypowiedzi Twoje czy np. Pana Kracjusza i widzę jakie są nastroje. Niemniej czytam głównie w pracy, w międzyczasach gdy mi się raporty do obróbki kręcą, więc na czynniejszą dysputę niewiele mam czasu. Jednakowoż cóż mógłbym dodać do Waszych przemyśleń? No chyba tylko "fejsbukowy" kciuk w górę że się ogólnie zgadzam... ;-)
Czy film to dno? Aż taki brutalny bym nie był. Jest na pewno lepszy od T3. No ale tam NAPRAWDĘ się postarali aby skopać wszystko co się dało. Choć wielu wysoko ocenia ten film - ok, kwestia subiektywności, ale dla mnie T3 to był fakap everywhere :P
W T6 byłem w stanie wiele wybaczyć i wybaczałem. Mimo wręcz wyuzdanego i perwersyjnego nagięcia fabuły, mimo że prawa fizyki tam chyba nie istnieją i sporo scen, to jest jakby połączenie Matrixa z Avengersami (tego nie dopisałem na tamtym temacie, gdzie streszczałem Wam mniej więcej co widziałem).. Ale leciwa Linda jako Sarah i jej słodkie "I'll be back" było cool, Rev-9 i jego "all my body is weapon" z cynicznym uśmieszkiem też zapadnie mi w pamięć. Grace i jej mina z tym wirującym łańcuchem też spoko.
Niestety nasi bohaterowie trafiają w połowie filmu do lasu, gdzie jest ....Carl!!! I od tego momentu moja cała logika, cały terminatorowy światopogląd zaczął być gwałcony niczym Syfon w Ferdydurke, tylko nie w tylko w uszy, a w oczy i uszy równocześnie. Dalej już, mimo naprawdę wartkiej akcji, fabuła była rżnięta jak zwykła kurtyzana w różowej alkowie.
Co do oceny, wstrzymam się do looknięcia w kinie. Jednak CAM na kompie, a kino to co innego.
Ogólnie szkoda, że tak wyszło.
ALE!!! Spójrzmy na to obiektywnie, po T2 już nic konkretnego z tej serii nie idzie wyciągnąć. Generalnie nasze żale wynikają z mocnego sentymentu do pierwowzorów. Cóż, bo T1 i T2 to historia PEŁNA, a dalsze dorabianie kolejnych części kończy się jak kończy...
Myślę, że wielu ocenia T3 wysoko bo już minęło wiele lat i film "nabrał kultowości". To nie jest już nowa słaba część które nie dorównuje T2 tylko troszkę słabsza ale nadal w klimacie... szczerze to nie wiem gdzie ten klimat.
Większość krytykuje Popsa z Genisys bo niby jest kpiną, a nie widzi że w T3 terminator nakłada okulary w gwiazdki, gada masę głupot o psychologii, dostaje strzał w twarz a kulę wyciąga z zębów a w bójce z T-X ta podnosi go łapiąc za krocze. Te trzy uśmiechy w Genisys są tyci w porównaniu ze śmieszkowatymi bzdetami z T3.
Pomijam już temat spartolonej fabuły i braku grawitacji w scenach akcji.
Też stawiam T6 wyżej niż T3, mimo wszystko T6 oceniłem na 3/10 a T3 na 2/10. Nie wiem co musieliby zrobić w jakiejś żeby mnie bardziej wnerwić niż w T3 :P Chyba tylko gwałt na niedziałającym terminatorze, tego zabrakło żeby dać filmowi 1 oczko mniej.
"I'll be back" Sary było ok choć trochę w idiotycznym momencie. Pierwszy raz widzi dwójkę ludzi na moście, mogłaby pomyśleć że może jest to ich pierwsze zetknięcie się z terminatorem i że trzeba ich jakkolwiek uspokoić i uciekać. Zamiast tego rzuca sobie "I'll be back" i idzie ze strzelbą na terminatora... ze strzelbą na terminatora :D Bo jak wszyscy wiemy to najbardziej skuteczna broń na te maszyny. No ale Sara to łowczyni terminatorów teraz więc pewnie wie lepiej ;)
Do chrzanu ten film jest. Oglądając każdą część staram się szukać czegokolwiek co mi się spodoba, bo chcę być zadowolony z oglądania nowej części swoich ulubionych terminatorów :P W Salvation i Genisys mi się udało, ale tu niestety znów prawie wszystko zepsuli i to jeszcze Cameron się pod tym podpisuje -.- Za aktorstwo i ładne efekty dałem te 3/10. Mam nadzieję, że to już naprawdę ostatnia część.
W końcu ktoś kto pamięta jak T3 złe było. To jest chyba jedyny przykład filmu który nawet za gimbazy uważałem za totalny szajs i gwałt na serii począwszy od pompowana biustu przez gwiazdki, łapania za jajka aż do rozjechania postaci Connora. Ten film wyglądał bardziej jak nieudana parodia niż oficjalna część cyklu. Salvation oceniam z kolei na mocne 7.5/10 - dobry film, którym chciano przewietrzyć serię. Genisys to już 6/10.
Najśmieszniejsze to, że wielu ludzi patrzy pobłażliwie na T3, bo nagle "aż takie złe nie było, a przynajmniej trzymało klimat pierwszych części".
Wychodzi na to, że nawet słabe filmy z biegiem lat stają się kultowe, bo są po prostu stare i działają na czyjeś sentymenty :)
Za 10 lat może nawet o Genisys zaczną pisać, że "nie było takie złe i było w klimacie" :D
T3 było dla mnie gorsze od Ocalenia czy nawet Genisys. A to dlatego, że zostało parodią Terminatora. Ocalenie obrało dobry kierunek, ale wykonanie było średnie. Z kolei Genisys miał potencjał, ale wiadomo jak wyszło. Dark Fate jest równie niepotrzebny co trójka.
Spokojnie, nie jesteś w odosobnieniu. My tu z Kolegą Dentargiem swojego czasu, chyba jeszcze przed premierą Genisys, spore elaboraty pisaliśmy o tym że T3 to gwałt na serii i to analny gwałt wielkim wibratorem nabijanym kolczastymi ćwiekami. :-/
To co wymieniłeś o łapaniu za jaja, powiększaniu biustu i mamełowatości Connora to jedne z wielu, wielu, wielu rzeczy, które powodują, że film, który, nie powiem, ma wartką akcje, ogląda się po prostu źle. Od T3 to już nawet ten quasi-obyczajowy serialik "Kroniki Sarah Connor" jest o niebo lepszy :D
No i jestem po oblookaniu tematu w kinie. Miałem iść z Kumplem, ale wypadło mu awaryjne bycie w pracy. W sumie ustawiliśmy się na inny termin, ale ja jak kot, chodzę swoimi ścieżkami i skisnąłbym jakbym w dniu polskiej premiery tegoż filmu nie zobaczył. :-D
Co do efektów i całej akcji, to co wyczailiśmy z torrentów nawet nie ma startu do obrazu w kinie. Jednak obraz w kinie to obraz w kinie. Pisałem Ci że z moim angielskim krucho i mogłem wiele nie rozumieć. Jak się okazało, jednak zdecydowaną większość dobrze rozumiałem/interpretowałem. Coś jednak w tym łbie zostaje jak się czyta te techniczne pierduty z baz danych :D
A tak ogólnie? Stary! Ja nie umiem miarodajnie ocenić tego filmu :-/ Powtórzę się, ale do pojawienia się Schwarzeneggera film, mimo paru głupot i dziur w fabule był moim zdaniem wyjątkowo dobry. Nawet w sumie te efekty rodem z Matrixa i Avengers mnie aż tak nie raziły. Generalnie T6 jest adekwatnie nierówny jak T5. W T5 też od momentu przeniesienia się bohaterów z 1984 do 2017 film, tak jak tu od kiedy pojawia się Arnie, katastrofalnie siada.
No właśnie! W końcu pojawia sie Carl i potem już taki zjazd że szok. Jak pisałem z Tobą wcześniej, w sumie na wielu tematach, całokształtu gownowatości T3 nic, naprawdę NIC nie przebije, ale to co zaprezentowano tutaj, od momentu wejścia na plan Arnolda, to i tak totalny fakap. Rola "Szwarca" to jest kpina ze wszystkiego co widzieliśmy do tej pory. Pedzioskie okulary-gwiazdki i łapanie za krocze w T3? "Papcio" z T5? No way! Cyborg - bez przełączenia microchipu, jak to było w reżyserskiej wersji T2 - nagle posiada uczucia i ...kur*wa!!! zakłada rodzinę!!! Litości!!! Zajmuje się tapetowaniem, doradza w doborze koloru ścian i jest "Królem Dowcipu", jak to sam siebie określił. Ja odpadam. No i ta scena w samolocie jest taką aberracją, że szkoda gadać.
Cholera jasna wiadomo że nie ma podróży w czasie, że terminatory nie istnieją, ale w T1 i T2 wszystko było takie mega realne, a tu? Szkoda gadać.
Pewnie wróce sobie nie raz to tego filmu, gdyż Terminator to moja najukochańsza franczyzna, ale nie czarujmy się, gowno obleczone w złoty papierek, to zawsze będzie gownem, a z gowna bicza nie ukręcisz... I też mam nadzieje że to już definitywny koniec i nic już więcej z tej serii nie powstanie.
T3 było przyzwoitym filmem. Po Genialnym T1 i T2 wyraźny spadek formy i klimatu może razić, ale jest logiczną kontynuacją, i sama końcówka podnosi ocenę o kilka oczek (wszystkie wydarzenia i próby powstrzymania Dnia Sądu są z góry skazane na porażkę, bo przeznaczenia nie można oszukać, i walcząc z nim, pomaga się tylko w jego realizacji).