komedia rządzi się swoimi prawami, ale obrażanie inteligencji to nie jej prawo, tylko poważne wykroczenie ;) a jeśli już przymrużymy oko na scenariusz i wątpliwej jakości gagi, to powinniśmy przynajmniej znaleźć oparcie w realizacji; tu wizualnie jest naprawdę uroczo, ale, niestety, gra Jacka Lemmona jest tak nieznośnie kabotyńsko-kretyńska, że psuje wszelkie walory formalne, których już nawet cały wdzięk Shirley MacLaine nie jest w stanie uratować...
A Billy Wilder - cóż, jeden z bardziej nierównych w gronie hollywoodzkim.