Jeśli opowiedziana historia jest rzeczywiście prawdziwa to sposób w jaki została ona opowiedziana w dokumencie powoduje, że człowiek zaczyna wątpić. Ja rozumiem, że to jest rekreacja bo historia została opowiedziana w książce napisanej przez braci lata wcześniej, niemniej jednak poza wymuszonymi łzami tutaj nie ma żadnych emocji, mowa ciała nie odpowiada temu co słyszymy na ekranie. Ale ok - niech będzie - bracia nie są aktorami a sceny zostały nakręcone na potrzeby dokumentu więc ma to prawo sztucznie wyglądać.
Niestety sama historia też wydaje mi się dziwna. Począwszy od wypadku. Naprawdę wyjątkowy przypadek w historii medycyny - kompletny zanik pamięci ale wybiórczo pacjent pamięta jedną osobę. Żadnych problemów z mową, orientacją przestrzenną, zapamietywaniem - Idealny obiekt badań dla środowisk naukowych po prostu... Nie potrafi zawiązać butów i nie wie co to jest kuchnia ale jest jednocześnie w stanie udawać, że jest z nim wszystko ok w środowisku swoich znajomych (po całkiem niedługim czasie). Można byłoby ciągnąć to bardzo długo ale nie wiem czy kogokolwiek interesuje moje pisanie.
Sam dokument też jest bardzo wybiórczy, pomija wiele faktów jak choćby to, że to ojczym, nie ojciec. Czego jeden z braci miałby nie wybaczyć ojczymowi? Reżyser chyba zapomniał dodać. Jak można było pominąc osobę brata z pierwszego małżeństwa (była też i siostra) skoro on ponoć też doświadczył przemocy i to on znalazł zdjęcie (nie bracia, jak to przedstawiał dokument)?
Po co reżyser zmusza jednego z braci, żeby udawał, że ogląda materiał wideo po raz pierwszy? W rzeczywistości on widział ten film jakieś 6 lat przed nakręceniem dokumentu przez Netflix. Przez to ta scena wygląda żałośnie i natychmiast nasuwają się pytania czy cokolwiek w tym filmie jest prawdą...
Niefortunnie dla braci niektóre fakty mijają się z tymi opisanymi w ich książce. Więc albo ktoś kłamie albo po raz kolejny - reżyser dokumentu zmienia historię żeby lepiej wypadła w filmie. W takim razie nie mamy do czynienia z filmem dokumentalnym tylko jakąś impresją filmową...
Ostatecznie - ten dokument nie zawiera żadnej wypowiedzi osoby postronnej. Główni oprawcy też już nie żyją...
Czy wierzę? Chyba tak, coś w tej rodzinie sie wydarzyło. Niestety nieudolny reżyser nie potrafił złozyć tego wszystkiego w sensowną historię a sami bracia wydają się skupieni na profitach wynikających z publikacji książki/filmu do tego stopnia, że zgadzają się zrobić z tego teledramę. Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku.