Niestety film wypada blado w porównaniu z poprzednimi odsłonami. Postać Jacka Sparrowa została za bardzo przerysowana, nie bawi już tak jak wcześniej. BARDZO słaba reżyseria, duże dziury w fabule (twórcy filmu jakby zapomnieli, że Jack "kupił" swój kompas od wiedźmy a nie dostał go od umierającego marynarza, a mało tego - po drodze na przestrzeni czterech filmów kilka razy go zgubił czy wypożyczył) i mało wiarygodne postacie, których zachowania w wielu sytuacjach wydają się nienaturalne. Film przeciętny, do obejrzenia jedynie pro forma lub dla efektów specjalnych, które chyba jako jedyne trzymają poziom.
No wlasnie nie wiem jak mogli tak skopac wątek z kompasem. Ze niby on g9 dostał 9d kapitana? Ze jeśli to odda to Salazar zostanie uwolniony? Przecież oddawał co tyle razy
Co do Jacka zgadzam się przez cały film mnie wkurzył nie wypowiedział jednego sensownego zdania chodzil jak pijany w sumie podobno aktor 0rzychodzil nawalony na plan i gdzie się podział jego spryt? Tutaj ciągle gdzieś spadał wpadał krzyczał i tyle
Najgorsze było to, że dosłownie przez CAŁY film był pijany. I tak zapewne Poseidon zostawił swój trójząb w piasku pod wodą i zwykłym mieczem da się go zniszczyć. I pod koniec filmu najsłabsze było poświęcenie Hektora. Zepchnął on 2-3 ludzi. Przecież z łącznie ponad 15 osobową załogą poradziliby sobie z jednym salazarem. Osobiście moją ulubioną postacią jest Jack Sparrow, ale w tym filmie bardzo źle go przedstawili.
O CHOLERA , Z TYM KOMPASEM TO TAKA PRAWDA, ŻE CHYBA ZANIŻAM NA 5 XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
już się bałam że z tym kompasem to tylko mi coś nie pasowało... uwielbiam Piratów ale zawiodłam się przez to. Przecież w 2 lub 3 części to Elizabeth miała kompas to teoretycznie już wtedy Salazar mógł się uwolnić.
to chyba potwierdza że twórcy tym razem zdecydowanie nie odrobili pracy domowej. chcieli zaszpanować, a wyszła duża kicha...już pomijając w ogóle te kwestie powyżej, to Kapitan Sparrow nigdy przenigdy nie zapłaciłby za rum kompasem....mogli na prawdę wymyślić bardziej przekonujący sposób na uwolnienie Salazaara. choć sposób uwolnienia okazuje się wart tyle samo co sam Salazar - najmniej przekonujący antagonista całej serii. jeszcze na sam koniec ta naciągana scena z Williamem i Elizabeth. to już dobitnie pokazuje że skończyły im się pomysły i chyba lepiej żeby kolejna część Piratów nie powstała
Sam fakt, że Salazar wiedział, że Sparrow oddał kompas i dzięki temu jest wolny jest naiwny... W pierwszej części Barbossa opowiada, jak po klątwie zaczęli odkrywać że nie czują wielu rzeczy... Tu Salazar, który po zamknięciu w w Diabelskim Trójkącie, nie miał kontaktu ze światem, a wiedział, jak to więzienie działa i co może go uwolnić... Scenariusz leży na dnie morza, albo i pod warstwą mułu.
mimo takich niedoróbek film jest jak najbardziej do obejrzenia, co pokazuje jakim fenomenem są Piraci z Karaibów. na pewno jest jeszcze duży potencjał aby zrobic dobrą kolejna część, właśnie mogłaby dotyczyć, jak wiele osób juz zauważyło, czasów kiedy Davy Jones zdobył dla Sparrowa Czarną Perłę, choć bardziej prawdopodobne wydaje się że zrobią zwykłą kontynuację, z Willem i Elizabeth. w sumie skoro po złamaniu tego trójzęba pękły wszystkie morskie przekleństwa, to mogli niechcący wypuścić jakiegoś potwora czy innego godnego przeciwnika. tylko niech tego nie zepsują, plz. bo skoro teraz jest już ich cała mocna grupa protagonistów, to niech ich rywal będzie kimś mega potężnym, nie cudownie zmartwychwstałym Davy Jonesem czy królem Anglii, Hiszpanii itp itd,
Z kompasem nie chodziło o to, że Jack musiał go stracić ale ZDRADZIĆ. Było to podkreślone kilka razy w filmie. Wypożyczenie go komuś w słusznej sprawie, oddanie na przechowanie a nawet oddanie pod groźbą śmierci nie miały znaczenia bo przez wszystkie części była to własność Sparrowa, którą starał się odzyskać jak wyjątkowo cenny skarb.. W momencie gdy Jack wyrzekł się dobrowolnie kompasu za butelczynę rumu poniekąd zdradził i to uwolniło Salazara. A jak Salazar się dowiedział? Przypuszczam że odwiecznym prawem bajek tego typu i podobnie jak w pierwszej części Barbossa gdy Elisabeth wpadła do wody z ostatnim dukatem. .
Ja też oceniła film na 5 jako najsłabszą część "Piratów" , z tych samych powodów. Obawiam się, że z "Piratami" dzieję się to, co z "Gwiezdnymi wojnami" - oszałamiające efekty specjalne dominują kosztem kunsztu i fabuły. Filmu nie ratuje nawet Bardem. szkoda, że dla twórców najważniejsza jest kasa, a nie utrzymanie poziomu. No, ale wiadomo - Hollywood...
Przykładów można podać więcej. Najnowszy alien był słaby. Cała trylogia hobbita ( który sam w sobie może nie był tragiczny, ale na siłę go przeciągali i do najlepszych dużo mu brakowało ), to nic innego jak dojenie sukcesu władcy pierścieni. Z kilkoma wyjątkami - większość ekranizacji komiksów od marvela czy innych wydawców też niczego sobą nie przedstawia. Naprawdę przykre...
Ja jeszcze się zastanawiałem, czy jak Jack był młody to był piratem. Bo zanim został piratem to pływał dla Kompanii Wschodnioindyjskiej, gdzie był kapitanem Złej widźmy (gdy został piratem zmienił nazwę na Czarną perłę). Czyli Sparrow jako pirat pływał tylko na Perle.
Motyw kompasu, scena po napisach, "klątwa" Willa - to wszystko owszem, depcze poprzednie części (chociaż scena po napisach tak bardzo nie będzie szkodzić jak nie będzie się oglądać tych napisów do końca), ale nie ma tu specjalnie dziur fabularnych a tylko retcony.
Szczerze, i tak mnie to wszystko jedno bo na tej "najgorszej" części bawiłem się dobrze, na pewno lepiej niż na beznadziejnej czwórce, gdzie ktoś opowiada sceny akcji albo dzieją się one gdzieś daleko w tle/nic nie widać/wyglądają wizualnie biednie jak cały film. Do tego Salazar to jest dobry przeciwnik, fajnie zagrany, z prostą motywacją i faktycznie groźny, nie to co Czarnobrody, który w filmie zabija jakiegoś gościa w szalupie i tylko tyle :P
Jak dla mnie:
Trylogia 10/10
Na nieznanych wodach 3-4/10 (ten ksiądz i syrena to jakaś porażka była)
Zemsta Salazara 8/10 (chociaż w sumie to tylko dobry film, ale podwyższyłem mu nieco za dobrą zabawę).
mi się nie podobało że ten cały trójząb o który to niby wszyscy tak zabiegali okazał się byc artefaktym praktycznie bez znaczenia. jakoś jednak to źródło wieczej młodości w czwórce było mniej wiecej tym czy miało być, a tutaj....ani przez chwilę nie myślałem że coś się stanie złego jeśli trafi w posiadanie Salazara.
jesli chcą zrobić kolejna część to niech się dobrze zastanowią nad tym, do jakiej morskiej legendy się odnięść i dobrze to przygotować, bo właśnie ten trójząb tutaj to tak w rzeczywistości było jedno wielkie nic, kompletnie bez znaczenia. w porównaniu do skrzyni umarlaka to smiech na sali.
Jak bez mocy? Salazar pokazał ułamek jego mocy na Jacku (faktycznie, można było pokazać coś więcej, ale i tak jest OK, w czwórce Fontanna pokazana była w tak nudny i bezjajeczny sposób, że szkoda gadać), poza tym w Trójzębie bardziej chodziło o to, że trzymał w sobie moc wszelkich morskich przekleństw, a złamanie jednej z nich było właśnie celem Henry'ego.
może i masz rację, ale ja uważam że cała końcówka była rozczarowująca. już pomijając ten trójząb, to nie spodobał mi sie sposób w jaki odszedł Barbossa (ciekawe czy go kolejny raz wskrzeszą), Salazar nie nacieszył się swoją ludzką postacią, a ten cały motyw z Catariną będącą córka Barbossy kompletnie nie pasował, naciągany mega na siłę i od razu przywołujący CZarnobrodego i jego córke z czwórki.
Scena z kotwicą dobra, ale niepotrzebnie przedłużona. Wątek Barbossy naciągany i wepchnięty jakby w trakcie filmu, ale jakoś go lubię i mi pasuje do Barbossy bo rozwija bardziej tę jego dobrą stronę.
właśnie obejrzałem scenę po napisach końcowych (polecam wszystkim) i zapowiada się wielki powrót Davy jonesa... co wcale nie musi oznaczać nic dobrego, to też można sknocić
To jest właśnie rzecz, której najbardziej nie lubię w tym filmie :)
Dla mnie wątek Davy Jonesa został świetnie zamknięty na końcu trylogii, gdzie został pokonany i wrócił do swojej Calypso. Już naprawianie wątku Willa i Elizabeth było niepotrzebne, a powrót Jonesa oznaczałby, że jednak nie każda klątwa wraz ze zniszczeniem trójzębu została zdjęta - w tym kontekście to jest bez sensu i wygląda na takie unoszenie się na fali popularności trylogii. Z drugiej strony jak znowu będzie to całkiem udany sequel i film przygodowy, to pewnie znowu przymknę oko na pewne nieścisłości ;)
biorąc pod uwagę nieścisłości zwiazane z tym, w jaki sposób Jakck wszedł w posiadanie swojego kompasu, mogliby nakręcić cały film o tym artefakcie. coś w stylu, że Jack dostaje ten kompas od swojego kapitana (jak w piątce) ale potem go traci, cała wielka przygoda o tym jak Jack go szuka i koniec końców kompas trafia do Tii Dalmy, od której musi go odkupić. i na przykład ona oczekuje jakiejś niestandardowej zapłaty (tak jak za informacje o kluczu Davy jonesa). i w poszukwianiu tej nistandardowej zapłaty, jeszcze nie wiem co to mogłoby być,, spotyka Angelikę.
Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara - scenariusz speed 2 reżyseria nieznana to nie mogło sie udać tak samo jak Ghost in the Shell ale dzięki takim hitom można przewidzieć jakie filmy będą w przyszłości
Najsłabsza jest 4 'Na nieznanych wodach', wynudziła mnie strasznie. Zaś tą dodałabym na równi z 2 i 3.
Strasznie kiepska część. Znaczy ładnie zrobiona, pomimo tego, że Johny Depp utył w 3 i trochę, ale tak naprawdę te filmy przestały się kompletnie różnić od siebie. Te 4 części(czy ile ich jest) można by zobaczyć w dowolnej kolejności, a i tak nie miałoby to praktycznie żadnego wpływu. Mało tego, fabuła w każdej części jest poprowadzona tak samo. Ktoś chce powiesić czy zabić Jacka, pojawia się jakiś demon, a ostatecznie wszystko rozgrywa się na jakiejś bezludnej wyspie.