Szkoda jedynie że zapomniało im sie dodać wątku, że kraje nie zawarły sojuszu, a mongołowie robią wjazd i wyrzynają wszystkich w pień . Pocieszna kompania wpada do docelowego cesarstwa, sieją tam tłustą szopke,zawierajac se małżeństwo i roastując głowe kraju. Na całe szczęście Mushu który próbował przez pół filmu wszystko zniweczyć, nagle sie zreflektował, ocalił świat i i tak miał bombelki w jakuzzi. Ta bajka wciąż potrafi bawić i być ciekawa, jednak zakończenie stawia sens całości w świetle kompletnej tragedii.