"GoldenEye" to mój ulubiony Bond z jednego podstawowego powodu - Alex Trevelyan vel Janus. To pierwszy bondowski czarny charakter, który ma za sobą jakąś sensowną historię, motywację inna niż szaleństwo i żądza władzy, a zarazem bohater z krwi i kości, a do tego jak zagrany! Wielkie brawa dla Seana Beana, który już całkowicie podbił moje serce jako Boromir. Pierce Brosnan IMHO się sprawdził - jest Bondem w sam raz na nasze czasy. A Iza Scorupco jest tu bezpretensjonalna, ładna, ma wdzięcznie wschodnioeuropejski akcent, no a aktorsko jest może i jedna z najlepszych dziewczyn Bonda ;)
Ja też lubię Janusa, i jako wykonanie aktorskie ( dobra gra Seana), i jako postać. Szczerze mówiąc, to polubiłam go bardziej niż Bonda wtym filmie, czy to miał być zamierzony efekt twórców?
Fakt, Bean to jeden z najlepszych (świetnie zagrany przede wszystkim) przeciwników Bonda w całej serii. O ile dobrze liczę, w Goldeneye po raz pierwszy wykorzystano motyw z byłym, mszczącym się agentem MI6. Pierwszy, ale nie ostatni, patrz Skyfall.
btw nei wiedziałem że można przeżyć upadek z takiej wysokości (patrz finałowa scena z anteną) :D
Kogo obchodzą takie drobiazgi? :P Do spadającego samolotu też raczej trudno wskoczyć, ale agenci brytyjskiego wywiadu są wyjątkowi pod każdym względem. ;)
oj tam, to akurat typowe w filmach, że bohaterowie "przeżywają"podobne sceny i umierają dopiero po chwili.
A mój jeden z mniej lubianych z jednego prostego powodu - Pierce Brosnan. Sztuczny i sztywny, nie lubię jego Bonda.
Sam film to mieszanka starych sprawdzonych rozwiązań (komedia sensacyjna, tajna baza badassa) z kilkoma nowymi.
Twórcy bez udziału jednego z ojców serii Alberta Broccoli wyraźnie nie mieli pomysłu w jakim kierunku poprowadzić dalej serię, która na szczęście po erze Pierce'a wyszła na prostą.
Czarny charakter nie może być "BOHATEREM" !!!! ja rozumiem twój przekaz ale to jednak czarny charakter postać negatywna zła itd... pozdrawiam nie czepiam się :) A bon całkiem niezły