Nie chce mi się nawet tego streszczać bo ktoś przede mną już skrupulatnie podsumował ten syf. Powiem tylko tyle że jak debiutant zabiera się za reżyserkę to i aktorzy filmu nie pociągną, a ci też wypadli blado, może poza Boberkiem bo ten jeszcze jakoś się starał.
Film zrobiony dla nastoletnich kobietek żeby sobie popatrzyły na dwóch młodych kolesi, bo nawet ciężko ich nazwać aktorami z prawdziwego zdarzenia.
Debiutant zawsze zasługuje na szansę i ja taką dałem reżyserowi. Rzeczywiście ma jeszcze sporo do poprawy, ale nie skreślam człowieka od razu. Dla mnie główni bohaterowie dalio jednak rade i ostro trenowali do roli. Roznerski powoli odchodzi od wizerunku chłopca z komedii romantycznej.
Ja tak wyglądam nie trenując, więc nie wiem co to za ostry trening, szczególnie jak w filmie jeszcze ich odpowiednio oświetlają i retuszują.
Zresztą dla mnie mogli by być ulani ale pokazać więcej ciekawej walki, a tu dwóch lamusów pozuje na fighterów.
Same choreografie też były przeciętniutkie, ten film jest po prostu słaby i schematyczny.
Chcesz dobrego filmu w tej tematyce obejrzyj sobie Warrior z 2011
O klasykach który każdy zna nawet nie wspominam.
Mam podobnie. Pare lat ćwiczeń bez opie.rdziela.nia i rzeżba jest a dla filmu ma to znaczenie marginalne. Fabula się liczy
Cienki jak dupa węża to jestes ty gosciu z tym swoim lamerskim biadoleniem,typowe dziecko neostrady.Nie ma to krytykowac kogos samemu nie majac o tym zielonego pojecia
Ciekawe stwierdzenie, że film zrobiony dla "nastoletnich kobietek", myślę, że prędzej dla fanów aktorów, boksu i generalnie dla wszelkiego pokroju ludzi, bo film jest nie tylko o walce ale też o życiu, jakie rzuca człowiekowi kłody pod nogi i jak musi się po nich ogarnąć. Film głównie rozrywkowy więc ściągnie wielu ludzi do kin.
Ktoś kto się realnie interesuje boksem zawodowym, obejrzy sobie dobry film USA, też bajeczki ale o niebo lepiej zrobione.
Te nasze filmy o walkach nadają się jedynie na szrot.
Dziękuje za uwagę.
Ehh, no tak, ale można czasem ktoś chce obejrzeć film polski, niekoniecznie z USA, ktoś tam pisał gdzieś, że film mocno zaczerpnięty z zagranicznych fabuł, więc może jednak warto dać szansę polskiemu kinu i nie oceniać tak ujemnie.
Ale przecież to same schematy, w dodatku wyssane z palca. I głupota bohatera razi. Serio nie spodziewał się, że niszcząc dragi ściągnie na siebie kłopoty?
Jakbym chciał obejrzeć coś gdzie przewija się wątek bokserski to już bym wolał "Do utraty sił" z Jakem Gyllenhaalem.
No ma sporo problemów ten film, takie wątki z odbytu wyciągnięte, jak to spadające drzewo chociażby, który nie dość, że wypadł absurdalnie, to i ostatecznie nijak ma się w ogóle do wątku głównego bohatera. No i przez to w sumie nie wiadomo, o co się tak wkurza ten Stramowski, w jednym zdaniu napomknęli, że za doping go zdyskwalifikowali i tyle. Ani słowa o tym, czy faktycznie brał i dlaczego i czemu dalej tej swojej kariery mma nie kontynuuje. Takie mimo wszystko laickie spojrzenie na sporty walki.
Zresztą to film bardziej o przemycie dragów niż o boksie...
I jeszcze ta marna realizacja, widać że mało hajsu było. Kamera zaczyna latać jak szalona gdy zaczynają się sceny walki, operator dostaje ataku padaczki, więc nawet ciężko powiedzieć, czy aktorzy się bić umieją.
Wszystko tu tak mocno słabo przeciętnie zrobione, ale akurat aktorzy spoko wypadają, oczywiście tego marnego scenariusza i braku budżetu nie ratują, ale film nie jest tragiczny.
Nie rozumiem czemu polscy reżyserzy tak bardzo inspirują się kinem USA. Nie ta liga, widać, że nasze polskie kino jeszcze nie ma tego poziomu.
To nie jest kwestia debiutu, tylko talentu. Nie brakuje w historii kina błyskotliwych debiutów reżyserskich.