Abstrahując od filmu- który z uwagi na poruszony temat odbiera mowę na kilka chwil po seansie, zastanawia mnie jaki proces "resocjalizacji" widzicie dla psychopatów pokroju tych z "Aurore"? Czy niczym się od nich nie różnię planując im w wyobraźni wymyślne tortury? Czy sama myśl o tym, żeby za każde cierpienie, które czynią zadać im współmierny ból stawia mnie na równi z takimi gnidami?
Podstawowym problemem w odpowiedzi na twoje pytanie o resocjalizacji jest to, że zarówno ojciec jak i macocha to bardzo prymitywni ludzie, więc niewiele różnią się od zwierząt. Pewnie umieszczenie ich w jakimkolwiek więzieniu, albo zadawanie im jakichkolwiek tortur nie zaspokoiłoby chęci zemsty, bo nie ważne jak długo byś im zadawał ból - reakcją będzie tylko żałosna tępota w oczach podobna do tej, która można zobaczyć w zabitej rybie. Ale na pewno ryby bardziej szkoda...
Ja jestem za karą śmierci, byłam w szoku, że pod naciskiem publicznym zmieniono wyrok z powieszenia na dożywocie dla macochy! Z czego odsiedziała 15 lat...a o ojcu nawet nie wspomnę, skazany na dożywocie, a odsiedział ledwo 5 lat?? Na miły Bóg, więcej się siedzi za przekręty podatkowe czy kradzież! Co to za sprawiedliwość?
Żal dziewczynki, przepłakałam większość filmu...Co do psychopatów jest to pewien zespół cech, u macochy widać wyraźnie, że w zaawansowanym stopniu, nie da się tego zmienić, mózg w trakcie aktywności różni się od mózgu zwykłego człowieka. W przenośni można powiedzieć, że w ich mózgu panuje wieczny mrok, jakkolwiek powierzchownie potrafią być czarujący i sprawiać dobre wrażenie