Surowy teksański ojciec - głowa rodu Von Erich - zrobi wszystko, by jego synowie osiągnęli w sporcie to, czego on sam nie zdołał. Za kulisami wrestlerskich widowisk, na punkcie których w latach 80. oszalała Ameryka, kryją się jednak brutalne treningi, złamane charaktery, przekreślone marzenia i poturbowane braterskie relacje. Rodzicielskie ambicje okazują się przekleństwem synów - na Von Erichów spada cios za ciosem. Czy niezwyciężeni dotąd bracia unikną wiszącego nad nimi fatum?
Wytłumaczcie mi, bo nie rozumiem sensu oglądania udawanych walk WWE. Dla mnie to tak, jakbym oglądał udawaną walkę Mika Tysona, lub inny sport w którym, byłaby udawana rywalizacja. Przecież to bez sensu.
Życie swoim dzieciom. Dla mnie film genialny, temat akurat wrestlingu poboczny. Raczej przekaz starym tępym mamusiom i tatusiom co robią swoim dzieciom cisnąc ich do upadłego samemu będąc zwykłą Grażyną czy Januszem. Trzymam kciuki za dzieciaczki
Mieli rzadką w polskiej dystrybucji opcję dosłownego przetłumaczenia tytułu i nie utracenia jego klawości, a zamiast "Żelaznego Szponu" dają "Braci ze stali"?