Recenzja filmu

Pan Wilk i spółka. Bad Guys (2022)
Pierre Perifel
Bartosz Wierzbięta
Sam Rockwell
Marc Maron

Wilk w owczej skórze

Filmy animowane mają za zadanie nie tylko bawić, ale też uczyć. Lekcje te są podawane czasami lepiej, czasami gorzej, ale ważne jest to, że każdy z nas mimo wszystko zawsze coś z tego wyniesie.
Filmy animowane mają za zadanie nie tylko bawić, ale też uczyć. Lekcje te są podawane czasami lepiej, czasami gorzej, ale ważne jest to, że każdy z nas mimo wszystko zawsze coś z tego wyniesie. Dla mnie osobiście jednak liczy się najbardziej to, iż animacje zwracają widzowi uwagę na te tematy, które aktualnie są szczególnie ważne. Dobrym przykładem może być dzieło Pierre'a Perifela ("Bilby") – "Pan Wilk i spółka. Bad Guys".


Tytułowy Pan Wilk jest szefem małego gangu złodziei, w skład którego wchodzą Panowie Wąż, Rekin, Pirania oraz miss Tarantula. Ta sprytna piątka już od lat okrada banki i muzea na całym świecie, szydząc sobie ze wszystkiego i wszystkich z szefową policji na czele. Pewnego dnia jednak, zaślepieni arogancją i pewnością siebie, próbują dokonać skoku niemożliwego i w końcu wpadają. Aby uniknąć więzienia i uratować przyjaciół Pan Wilk proponuje władzom miasta niezwykły układ: oto cała ich grupa przejdzie specjalny eksperyment pod okiem ulubieńca tłumów – profesora Marmolade'a i stanie się dobra. Mają na to jedną szansę, ale spółka nie ma ochoty z niej skorzystać. Do czasu, aż Pan Wilk niespodziewanie dostrzeże, że dobro przynosi mu ogromną satysfakcję i faktycznie zapragnie się zmienić. Jak zareagują na to jego przyjaciele? I co zrobią, gdy w mieście pojawi się ktoś jeszcze gorszy od nich?

Niby mamy tu zabawę z konwencją oraz zapożyczeń z filmów sensacyjno-komediowych: napady na bank, ucieczki przed policją zakończonymi masą rozbitych radiowozów (niezapomniane sceny z "Blues Brothers"), słowne utarczki (jak ze wszystkich części "Zabójczej broni"), a pomiędzy nimi salwy śmiechu. Ale pod całą tą otoczką zostaje nam ukazany prawdziwy sens "Pana Wilka i spółki". Głównymi bohaterami Pierre Perifel nie czyni bowiem sympatycznych postaci, jak powiedzmy pieski, ale właśnie zwierzęta jak najgorzej oceniane: wilka, węża, tarantulę, rekina i piranię. Czyli stworzenia, które wzbudzają strach i niechęć. Już we wstępie Pan Wilk, przedstawiając nam swoją ekipę, nieznacznie, ale jednak wskazuje, że po cichu chciałby, aby ludzie zmienili o nim i jego partnerach zdanie, gdyż opinie o nich opierają się na stereotypach.


Twórcy filmu bardzo trafnie zwracają nam uwagę na ten problem. Naszym światem rządzą stereotypy, które nieraz okazują się nie mieć żadnego związku z rzeczywistością, a jedynie szkodzą. Każdy z bohaterów doświadczył właśnie tego: braku zrozumienia opartego na strachu. Jak zwraca uwagę Pan Wilk, nikt nie dał jemu i reszcie szansy na to, aby mogli wieść uczciwe życie. Oczywiście mówi to na początku, aby to na innych zwalić swoje winy oraz wzbudzić odrobinę współczucia. Jednak czy w jego słowach nie ma szczypty prawdy? Takie uwagi padają w tym filmie nieraz. 

Perifel doskonale bawi się swoimi postaciami, dając nam nieco miodku przyprawionego szczyptą goryczy. Oczywiście cała historia zostaje nam przedstawiona nieco za łatwo, pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z filmem animowanym, który z założenia jest skierowany do najmłodszego odbiorcy. Dlatego nie można wymagać, aby główne przesłanie "Pana Wilka i spółki" miało zostać ukryte głęboko w treści, której dziecko zwyczajnie nie zrozumie. Jeśli więc jakiś wymagający dorosły zaczyna tu kręcić nosem nad prostotą tego filmu, to niech pamięta, że czasami nawet on (a czasami zwłaszcza on), powinien dostać pięścią prosto w nos. 

Oczywiście mamy tu też inne drobne prztyczki, jak chociażby stronniczość mediów, czy dobroczynność na pokaz. Obu dostaje się po równo. "Pan Wilk i spółka. Bad Guys" wspaniale pokazuje nam też, jak bardzo pozory mogą mylić, a nawet zaślepiać. Jedne postacie możemy polubić, jak chociażby uroczą Dianę Foxiton, inne, jak wygadana dziennikarka, irytują, ale każda z nich zapada w pamięć.

   

Grafika i kolory są wspaniałe, a wykreowany świat sympatyczny i wart obejrzenia. Można się tu szczerze pośmiać, ale i momentami wzruszyć. Piątka głównych bohaterów zaś staje się prawdziwymi rzecznikami niezrozumianych i często niesprawiedliwie osądzanych zwierząt (i nie tylko) na świecie. Wielkie brawa należą się również twórcom polskiego dubbingu, którzy jak zwykle świetnie sobie poradzili. Gorąco polecam.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones