Ang Lee nakręcił film, którego w oryginalnej formie nie da się oglądać. Wszystko dlatego, że sprzęt obecny nawet w najnowocześniejszych kinach nie jest w stanie sprostać wymaganiom
"Billy Lynn's Long Halftime Walk".
Getty Images © Jemal Countess Jak się bowiem okazuje,
Lee nakręcił swoje widowisko w stereoskopowym 3D, 4K i 120 klatkach na sekundę. Obecnie komercyjnie wykorzystywane (najdroższe) projektory umożliwiają prezentację obrazu w 4K i 60 klatkach na sekundę. Aby w pełni oddać 3D, potrzeba dwóch projektorów (po jednym na każde oko).
Wydaje się jednak mało prawdopodobne, żeby kina specjalnie na potrzeby
"Billy Lynn's Long Halftime Walk" inwestowały w tak drogą technologię. Dlatego też realnie wydaje się, że najlepsza dostępna wersja w kinach będzie miała identyczne specyfikacje, co wcześniej
"Hobbit", czyli 2K 3D 48 klatki na sekundę.
Wyjątek zrobiony zostanie dla uczestników konferencji CinemaCon w Las Vegas, którzy 16 kwietnia zobaczą 15-minutowy fragment filmu właśnie w oryginalnej wersji. Na potrzeby prezentacji zostanie sprowadzony sprzęt Christie Mirage, który nie jest wykorzystywany normalnie w kinach, lecz w parkach rozrywki.
Billy Lynn jest młodym weteranem wojny w Iraku. Jednym z ocalałych z wstrząsającej bitwy, którą uchwyciły kamery. Wraca do Stanów Zjednoczonych i na zlecenie rządu, wspólnie z innymi żołnierzami, bierze udział w "trasie promującej" działania zbrojne wśród nieprzychylnych wojnie Amerykanów. Całość kończy się spektakularnym występem w programie telewizyjnym, tuż przed Świętem Dziękczynienia i rozgrywkami amerykańskiej ligi futbolowej - w rekordowej na tamte czasy oglądalności.